GK, 28.03.2014 |
I czego żeśmy się dowiedzieli? Po pierwsze 140 głosów to grupa reprezentatywna, gdyż "widać kto jest lubiany...". Po drugie, najważniejsze, wyniki rozstrzygnęły się tuż przed zakończeniem głosowania.
Sens tego plebiscytu jest niezbyt znaczący. Choć może gdyby Galicyjska ujawniła zestawienie ilości oddanych głosów z danego numeru telefonu, to więcej byśmy się dowiedzieli o tej "grupie reprezentatywnej". Taki plebiscyt jest w stanie ustawić każdy "haker", w końcu koszt tego przedsięwzięcia to zaledwie kilkaset złotych i to w ramach limitu na telefon służbowy. A gdyby koszty rozłożyć na 2 lub 3 pomagierów oraz wydać polecenie służbowe, to może się okazać, że te sto głosów z niewielkim naddatkiem było szczytem pałacowych możliwości.
I tak oto w jubileusz zasłużonej działalności Galicyjskiej, otrzymaliśmy plebiscytowy klops. Ku uciesze pospólstwa, ku uciesze Pałacu. Jest także pozytyw – jeśli niektórzy wezmą sobie do serca opiniotwórczość tej sondy, to mając wiedzę o poparciu kilkudziesięciu mieszkańców odpuszczą start w zbliżających się wyborach. Czego życzymy mieszkańcom i Galicyjskiej, nękanej skowytem skarżącego się co 5 minut jegomościa o dwóch życiorysach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz