Za treść komentarzy odpowiadają ich autorzy. Komentarze obrażające innych użytkowników i groźby będą skutkować eliminacją ich treści.

środa, 5 grudnia 2012

Wszystko pięknie, tylko kasy żal

Za kilka dni sesja budżetowa Rady Papalandzkiej, zwanej od niedawna przeze mnie Radą Parafialną ze względu na "intencyjność" jej działalności. Uchwalenie budżetu dla gminy lub dowolnego organu, instytucji, firmy albo projektu jest momentem kluczowym. Tak! To nasze pieniądze, pieniądze niemałe.

W ramach demokracji pozwalamy naszym "wybrańcom" decydować o tej puli pieniędzy, robią to przecież dla nas, dla wyborców i mieszkańców. Niestety nie trzeba było włożyć zbyt wiele wysiłku, aby dowieść fałszywości tej tezy. Śmieszne w tym wszystkim jest jednak to — jest to właściwie tragiczne — że obalenia tej tezy dokonało tak naprawdę kilkoro mieszkańców. Nie widziałem żadnej prasowej analizy projektu budżetu, żaden papalandzki portal nie poszczycił się nawet cieniem informacji na ten temat, choćby w materii udostępnienia pospólstwu linku do tych materiałów (dziwi szczególnie bierność Wadowice Online). To zwykli obywatele, poświęcając swój czas i nierzadko nawet sen, wznieśli się "na wyżyny" niemożliwego. Będąc jednak sprawiedliwym trzeba w tym miejscu wspomnieć portal Mam Newsa, który chyba jako jedyny poczuł dziennikarską odpowiedzialność i wspomniał ten temat na swoich stronach.

W ostatnich dniach przetoczyło się przez lokalny Internet kilka potrzebnych informacji w sprawie najważniejszej dla gminy uchwały. Dokładnej analizy z racji swej perfekcyjności dokonał mój blogowy kolega, Obywatel Wadowic. Dziś ukazało się także pewne ogólne podsumowanie u bajkopisarza Dziadunia, warto zajrzeć — szczególnie dobre przypomnienie linku do Inicjatywy Wolny Papaland dot. przepływów finansowych. Zaczęło się jednak od rzeczy kluczowej w normalnej demokracji, od pomysłu budżetu obywatelskiego. Poszukajcie Państwo nieco wstecz we wpisach moich i nie tylko.

Zestawienie pomysłu demokratycznego z zaprezentowanym przez Pałac projektem budżetu uwidacznia skalę patologii jaka panuje w gminie. W Papalandzie demokracja jest tylko luźnym hasłem rzucanym na wiatr, głównie przez tych, którzy wyznają jedynie słuszną linię — linię władzy. Te same twarze, które już od kilkunastu lat przyczyniają się do "rozwoju" tych terenów, wybrane naturalnie demokratycznie, jedną uchwałą budżetową dowodzą swej bardzo egoistycznej natury dyktatorskiej. Brzmi poważnie, wręcz nierealnie, ale gdy przyjrzymy się temu dokładnie fakty mówią same za siebie.

Budżet jest dla miasta i gminy najważniejszą uchwałą, jak wspominałem dotyczy ona Waszych, Drodzy Czytelnicy, pieniędzy. W przedsiębiorstwach prywatnych, budżety dotyczące poszczególnych projektów z reguły planowane są perfekcyjnie. Tu nie ma mowy o niewiedzy, o chybionych kalkulacjach. To być albo nie być dla danego projektu. Jednak logiczne prawidła, jakimi rządzi się firma zarządzana przez odpowiedzialnego fachowca, tracą na swej wartości w przypadku tego co państwowe. Przynajmniej tak jest u nas i nie wątpię, że podobne patologie mają miejsce gdzie indziej. Wystarczy jednak poszperać w sieci, żeby zauważyć, iż tendencje dyktatorskie w samorządach odchodzą w niebyt. Coraz więcej miast stawia na rzeczywistą samorządność i partycypacje decyzyjne. Bo tylko to możemy nazwać demokracją i samorządnością.

A co jest u nas? Przynajmniej w ocenie Brigadeführera Hakera, tego od skradzionego IP, panuje demokracja bo możecie sobie zrobić referendum jak Wam się coś nie podoba. Prawda jest mocno inna. Papaland to rządzona twardą ręką miejscowość, która bardziej przypomina zamknięty blok w szpitalu psychiatrycznym. Personel medyczny zatrudniony jest w Pałacu i decyduje o wszystkim co Was dotyczy, decyduje zupełnie prywatnie. Wy jesteście pacjentami z regularnie zakładanymi kaftanami bezpieczeństwa, które chronią Was przed nadmiarem wiedzy. Także tej wiedzy kluczowej, budżetowej.

Myśląc o normalnej demokracji w stosunku do sytuacji obecnej można snuć wiele bajek. Jedną z nich byłoby posiadanie urzędników poczuwających się do obowiązku rozmowy z obywatelami. Ale nie mam tu na myśli rozmów wymuszanych, rozmów o charakterze badawczym wroga albo rozmów tylko z wybrańcami. Tu trzeba czegoś więcej, trzeba rzetelnych i szeroko zakrojonych konsultacji społecznych w sprawach dla nas najważniejszych. Tak jest właśnie z budżetem. Niby mamy konsultacje, no właśnie, niby. Do samego końca niewygodne fakty są utrzymywane w tajemnicy (opłata śmieciowa, intencja mszalna, rezerwa) — do tej pory nie wiadomo skąd, na jakiej podstawie i po co? To my, mieszkańcy, musimy prosić się o rzeczowe wyjaśnienia tych prywatnych kalkulacji. Patologia w najgorszym tego słowa znaczeniu.

Ale to wszystko jest zwyczajnym marzeniem. Nie będzie konsultacji społecznych, nie będzie budżetu obywatelskiego ani inicjatywy uchwałodawczej. To odebrałoby zbyt wiele z cennego poczucia dyktatu. Walka jednak jest już rozpoczęta i trwać będzie. Dziś Wasze pieniądze są w rękach ludzi skrajnie nieodpowiedzialnych, którzy traktują je jak własną prywatę. Jedni czerpią z tego tytułu bezpośrednie korzyści, inni wolą głosu nie zabierać; lepiej siedzieć cicho, ale za to przy korycie. Pod płaszczykiem kilku potrzebnych inwestycji, kryje się wiele zawoalowanych decyzji, które służą wyłącznie wąskiej grupie odbiorców. Skandalem jest przeznaczanie dysproporcjonalnych kwot dla rad osiedlowych w stosunku do pomocy dla "wybranej" strażnicy OSP — owszem, pomoc kierowana jest do wszystkich strażnic, ale i jej proporcje są ułomne. Skandalem jest niesprawiedliwe traktowanie działalności na przykład sportowej, gdzie pieniądze są marnotrawione a efektów nie widać. To samo dotyczy działalności kulturalnej. Za kpinę z nas wszystkich należy uznać finansowanie nieprzemyślanych inwestycji komunalnych, które potem wykreśla się nawet z wieloletniego planu inwestycyjnego. Czym jest także podejrzane zwiększanie rezerwy, która jest na poziomie proponowanego budżetu obywatelskiego? 1% Waszych pieniędzy może zostać rozdysponowany według woli najdalej 2 osób. Ale postulat, aby to 38 000 mieszkańców mogło decydować o tej "skromnej" kwocie był jak dotychczas przez władzę niezauważany. Prościej jest decydować samemu — demokracja?

Gdybyśmy obecny projekt budżetu skierowali do rzeczywistych konsultacji społecznych, mógłby on wyglądać zupełnie inaczej. A jak takie konsultacje mogą wyglądać to można sprawdzić na ubiegłorocznym przykładzie Łodzi. Autorka tamtego materiału (Ola) też jakaś taka "nasza" (nomen omen).

1 komentarz:

  1. Wow. Bardzo dobry prawdziwy tekst. Daję osobistą nagrodę tytuł : Otwieracz konserw.

    OdpowiedzUsuń