Co się takiego stało, że Książę postanowił strzelić sobie
w kolano wycofując się ze ścigania „grupy wywrotowców”? Spróbujmy się
zastanowić.
Pierwsze i najważniejsze to zapewne strach. Strach przecież
zawsze determinował ludzkie działania. Pierwszym objawem strachu było w ogóle
złożenie aktu oskarżenia. Kiedy jednak pod wpływem doradztwa i asystentury
postanowiono „wywrotowców” ścigać, wtedy w okolicy zaczęły dziać się
niepokojące rzeczy. Niepokojące dla władzy – tej komunistycznej, która kryje
się za parawanem, zwanym demokracją. A co to było?
Wpierw postawa „wywrotowców” dała o sobie znać. Nie
pozwolili się zastraszyć i słusznie twierdzili, że proces ma znamiona czysto
polityczne. Następnie błędy zaczęto popełniać w obrębie Papalandu. „Uchwała Druha”
i reakcja opozycji i mieszkańców jest pierwszym z brzegu przykładem. Do tego
proszę Szanownych Czytelników, aby dodali wyroki w sprawie znamienitych słów „dziwka”
i „prostytutka”. W przypadku słowa pierwszego sąd uznaje, że zasadniczo jest to
nieszkodliwe i sprawę umarza, słowo drugie natomiast sąd uznaje za w pełni
uzasadnione w obliczu oczywistej dla większości mieszkańców prostytucji. To
jednak nie koniec przykładów. „Uchwała Druha” znalazła także swoje radiowe
odbicie, mieliście Państwo okazję wysłuchać fragmentów na tym blogu. Proszę
ewentualnie wrócić się do tego materiału i zwrócić uwagę na słowa Operatora
Rady Papalandzkiej. Studził on jak mógł druhowy nastrój antyobywatelski,
poddając w ogóle wątpliwości i zastanowieniu sposób realizacji uchwały. Idąc
dalej, natykamy się na nijakie „okropkowanie” nazwisk w osobie samej Księżnej i
jej Pomagiera.
Tak więc Książę Stary Domek poszedł po rozum do głowy i z
pewnością po doświadczeniach na naszym papalandzkim poletku, postanowił złapać
za jaja swojego asystenta i ustalić jedynie słuszną linię postępowania - zapewne przy kawie
„w Ogrodzie”. Możliwe więc, że asystentura, nękana ostatnio ze wszystkich stron
i popełniająca niezliczone błędy, wreszcie użyła rozumu i podpowiedziała coś
sensownego, oferując jednocześnie obleczenie tego w słowa miłosierności
Księciunia.
Proszę Was, Szanowni czytelnicy o odrobinę wysiłku umysłowego.
Przecież wycofanie oskarżenia w tak późnej fazie (kiedy „wywrotowcy” na żadne
ugody nie poszli) jest zwyczajnym mydleniem oczu obywatelom. To trochę taki
polityczny strzał samemu sobie w plecy… z łuku. To strach i niepewność wyroku i
ewentualnych odwołań spowodował, że trzeba było czmychnąć z sądu. Głupszej
porady asystentury spodziewać się nie było można. Nie ma to nic wspólnego z
podawaniem ręki i miłosierdziem, to tylko strach i kalkulacja polityczna. Nie
ma co też ukrywać, że „wywrotowcy” - w liczbie 10 osób - to jednak spora grupa,
mająca rodziny, mająca znajomych itd.
Nawet jeśli Książę sprawę by wygrał, to odwołania
toczyłyby się także w przyszłej kampanii wyborczej. I jak by to wyglądało?
Kandydat na książęcy tron ściga obywateli. Jeszcze większy samobój. Do tego
dołóżmy ostatnie wyroki potwierdzające zasadność krytyki obywatelskiej i mamy
pełną panoramę strachu Księciunia.
A na koniec trochę rozrywki. Poniżej zamieszczam fragment
artykułu, który jasno mówi, że „wywrotowcy” kłamali i pomawiali.
http://wadowice24.pl/polityka/kraj-i-region/5227-burmistrz-wyciaga-reke-do-opozycji |
Liczę więc, że tych „dziesięciu szalonych” pozwie teraz
mistrza poezji i prozy. Wszak nie ma wyroku potwierdzającego tezy o tychże
pomówieniach i kłamstwach.
Grupa referendalna powinna teraz pozwać Stradomskiego i jego Płaszczycę - za zniesławiające zarzuty oraz... ciąganie po sądach w ramach zastraszania.
OdpowiedzUsuń