Inicjatywa Wolny Papaland postanowiła zapytać mieszkańców o ważne z punktu widzenia demokracji sprawy dla Księstwa Papalandzkiego. Chodzi o referendum. Narzędzia referendalne są jednymi z najlepszych w demokracji. Pozwalają wyborcom zabierać głos w kwestiach dla nich kluczowych, ważniejsze jest jednak to, że głos ten jest bezpośredni.
Rozwinięte demokracje korzystają z pytań referendalnych regularnie. Niestety w Polsce referenda często bywają demokratyczną fikcją, choć jak pokazują przypadki z ostatnich miesięcy wcale nie musi tak być. Jednym z istniejących zagrożeń w naszym kraju jest też sprzeciw "referendalnych obiektów" wobec samego procesu demokratycznego. Krytyka referendalna bywa poddawana bezpośrednim represjom przy użyciu aparatu prokuratury i sądownictwa, czego dowodem są "zajścia z Siostry Kawiarni", gdzie grupa referendalna została oskarżona o pomówienie "obiektu". Między innymi dlatego to narzędzie demokracji bezpośredniej wybierane jest przez wyborców rzadko – ze strachu i niepewności.
Czy Papaland potrzebuje referendum jak sugeruje i pyta Inicjatywa Wolny Papaland? Czy papalandzka demokracja jest w stanie udźwignąć brzemię bezpośredniego zdania mieszkańców w sprawach odwołania władz Księstwa?
Powiem wam co bedzie. Jeśli nawet IWW zbierze jakimś cudem te podpisy to się zacznie nagonka jak w Kalwarii. Niby że opozycja lewicowa szkaluje władze. I to pieniądze wyrzucone w błoto itd. Nie pamiętacie co było w kalwarii i jak się tam "nasi" udzielali. Zniechęcą ludzi i będzie 5% frekwencji. Co z tego że 99% będzie za odwołaniem? Ja bym głosował to pewne za odwołaniem ale mój jeden głos nic nie znaczy. Dla urzędu groźniejsze jest zaangażowanie ludzi i zaszczepianie wiedzy. Na przykład zobaczcie na akcję o ścieżki rowerowe, bloger Dziadunio pisał że ileś setek podpisów uzbierał a jak oni nie wybudują ani kilometra ścieżki to te setki osób to jak granat wrzucony do składu porcelany. Moje zdanie takie że na referendum nie ma dobrego klimatu, ono jest potrzebne ale za dużo przeciwności i niepewności a za rok wybory. Może niech IWW się skupi na uświadamianiu elektoratu.
OdpowiedzUsuńPolitycy lewicowi zgłupieli myśląć że uda im się przejąć władzę poprzez zamach stanu. Polityka nie jest dla dzieci to nie piaskownica. Żadne referendum nie ma szans im szybciej to pojmiecie tym mniej szkód dla miasta.
OdpowiedzUsuńJeżeli nie zabraknie nam choćby minimum odwagi - to przynajmniej pokażemy miejscowej pseudowładzy, że jest ktoś, kto się nie zgadza z jej poczynaniami. A jeśli będziemy traktować wszystko na zasadzie zła koniecznego - to wkrótce będzie więcej takich procesów, jak ten z "sikierą". Może spróbują nas karać za same myśli?
OdpowiedzUsuńWysublimowana opinia - zamach stanu. Czy ciebie porąbało? Nawet Stalin nie bał się krytyki tak jak wy.
OdpowiedzUsuńAniu co ci z odwagi jak zaciągną cię do sądu i znajdą paragraf na cebie? I pójdziesz siedzieć za to że odważyłaś się powiedzić, że władza jest zła. Nie cofną się przed niczym.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze "problem kościoła". Nasza władza mocno jest w nim ustawiona pod pozorami świętości. Głosu owieczek nie da się zaskarbić tak po prostu a to bardzo liczna grupa która zrobi wszystko co każe im proboszcz albo wikary.
OdpowiedzUsuńJa tam myślę że przydałby się solidny wstrząs w urzędzie i referendum by się nadało do tego celu. Może by się wtedy opamiętali i sami zrezygnowali.
OdpowiedzUsuńJeżeli tak powiemy wszyscy - to wszystkich do sądu nie zaciągną. Właśnie w tym jest cały szkopuł...
OdpowiedzUsuńJakie to jest zabawne, że każdy, kto odważy się pomyśleć i powiedzieć, że to czy tamto mu się nie podoba, to zaraz zyskuje przydomek lewaka, ćpuna, komucha.... Przecież tak już było!
OdpowiedzUsuńAle kto ci stanie za referendum? Wszyscy? Ludzie się boją i są zastraszeni.
OdpowiedzUsuńOK. Bójmy się więc dalej. Że też ludziom się odpowiada....
OdpowiedzUsuń