Papaland, 8 rano. Pałacowi parobkowie, a wraz z nimi pozostała gawiedź wszelaka, już mają swoje kawy i herbaty, czas zacząć research. Onet, Interia, Wyborcza... Z ekranu gęsto sypią się nagłówki dotyczące wszelkich tragedii, od ludzkich po gospodarcze. Księżna Kate w ciąży, gwiazdy w stringach, aktorki porno bez makijażu, matka zabija dziecko, Korea grozi paluszkiem Jankesom. Reklamodawcy zacierają ręce.
Mija czas, druga herbata, druga kawa. W gąszczu "najważniejszych" informacji o nowej dziewczynie jakiegoś aktorzyny giną te prawdziwe. O samorządowych mafiach, o lokalnych przekrętach, o niemożności obywateli do realnego stanowienia o swoich wspólnotach. Tylko nieliczni szukają głębiej informacji potwierdzających fatalny stan III/IV RP.
Lokalne media (z wyłączeniem jednego, no góra trzech) jeszcze jakoś się ostały, czasem stają na wysokości zadania, choć coraz rzadziej. Ciężar rzetelnej informacji i rozumnych tekstów o otaczającej nas rzeczywistości przenosi się na podmioty niezależne, obywatelskie.
Politycy wszelkich platform politycznych organizują objazdowe kina. Raz minister ignorant, raz szydełkowanie pająków – biblioteka pęka w szwach. Księżna przyczajona z tyłu słucha co mówi pospólstwo. Pupil monitoruje ulotkową sytuację i klatki schodowe.
Papaland coraz rozpaczliwiej szarpie się z marazmem i ekonomicznym upadkiem. Niektórzy dodają, że z opozycją lewicową także. Jak długo jeszcze globalny syf przyćmiewał będzie sprawy najważniejsze, te na dole?
Z pewnością minie jeszcze sporo czasu nim społeczeństwo zda sobie sprawę, że jego los spoczywa w rękach sprytnych graczy. Co jakiś czas wybory, te same błędy, te same mordy przy korycie. Niezadowolenie osiąga masę krytyczną. Jak mawia klasyk – to wreszcie pierdolnie – a wtedy na miejscu władzy, obojętnie jakiej, sami wywieźlibyśmy się z redakcji na taczkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz