...i zarabiał furę pieniędzy miesięcznie to co bym całymi dniami robił?
Wpierw po przyjeździe do pracy sprawdziłbym notowania giełdowe, jest to rzecz kluczowa. Następnie w zależności od humoru coś bym sprzedał lub kupił na tej giełdzie. Oczywiście, aby nie ryzykować zbyt wiele do obrotu giełdowego wprowadziłbym pieniądze spółki, której prezesuję. Nie bałbym się tego, ponieważ radzie tej spójki przewodniczyłaby moja dobra znajoma, której dobrą znajomą jest znajoma mojej żony we własnej osobie - oczywiście znajoma mojej żony też byłaby moją znajomą bo zatrudniałaby moją żonę. Proste i oczywiste.
No więc jakbym już pograł na tej giełdzie nie swoją fortuną, to w wolnej chwili grałbym na komputerze w jakieś tam gry internetowe. Ot, taka niezobowiązująca rozrywka. A gdyby memu bratu, którego oczywiście bym zatrudniał w spółce, powinęła się noga - dla przykładu przez pijaństwo - to najpierw bym go dyscyplinarnie zwolnił, a następnie z zasady ponownie zatrudnił. I tak płynąłby ten czas na urzędowym stołeczku, kiedy można bez skrupułów załatwiać swoje lewe interesy.
Z pewnością, mimo tak bezczelnych moich zagrywek starałbym się robić wszystko w zgodzie z przyrodą, można nawet powiedzieć, że robiłbym to ekologicznie, bez najmniejszej szkody dla środowiska naturalnego, aby żaden ekolog nie mógł się do mnie przyczepić.
Noo, ta bajka jest z rodzaju tych dla dorosłych. Dorosłych w togach na dodatek.
OdpowiedzUsuńSzkoda Szanowny Panie, że to tylko bajka.
UsuńW każdej bajce...
OdpowiedzUsuń