Za treść komentarzy odpowiadają ich autorzy. Komentarze obrażające innych użytkowników i groźby będą skutkować eliminacją ich treści.

poniedziałek, 10 września 2012

Wyskoczmy na miasto w godzinach pracy

To przewodnie hasło przyświeca wielu papalandzkim parobkom. Będąc zatrudnionym na na stanowisku pałacowym lub innym podobnym, można w godzinach pracy wykonywać jeszcze wiele innych czynności. Główną z nich jest pałętanie się po mieście w sprawach prywatnych. Szczególnie doskonale wykształciły w sobie tę umiejętność hrabianki z POPP-u, czyli Papalandzkiego Ośrodka Pomocy Pospólstwu. Prócz zdolności pałaszowania pośród sklepowych półek hrabianki te opanowały jeszcze przynajmniej jedną umiejętność - chamskie odnoszenie się do potrzebujących. Oczywiście niekwestionowanymi rekordzistkami w sportowym chodzie są hrabianki-badaczki z twierdzy przy ulicy Kinowej, ale tym być może poświęcę kiedyś bajkę wraz z dokumentacją zdjęciową lub filmową.

Co można robić na mieście w godzinach pracy? Można coś zjeść "w Ogrodzie" lub "u Mulata", można w ogóle chodzić bez celu, można iść na zakupy albo nawet można w godzinach pałacowej pracy ogarniać swoje własne czasopismo. Poczytne i opiniotwórcze. Można także zagłębić się w tajniki Internetu celem pobrania nowości kinowej na wieczorny seans. Oczywiście zupełnie legalnie.

Na osobną uwagę zasługiwać powinny niegdysiejsze dni uzupełniania pałacowego magazynu. Ten przypadek pozwalał, poza naturalnym urzędowym obowiązkiem, dokonywać zaopatrzenia w przeróżne produkty połowy pracowników Pałacu. Dyliżansem Pałacowej Straży udawano się do odleglejszych zakątków galicyjskiej ziemi celem trwonienia ciężko zapracowanych (na pałacowym urzędzie) pieniędzy na wszystko oprócz tego, co z urzędu winno być zakupione. Sam wielokrotnie łapałem się na tego typu akcje promocyjne. Przecież paliwo do dyliżansu było pałacowe, czyli moje. A że kolega lub koleżanka coś z podróży przywieźli, to można być jedynie wdzięcznym.

Krok dalej posunął się ceniony w całym kraju Druh. Ten praktycznie całkowicie zawłaszczył majątek publiczny do realizacji pilnych potrzeb domowych. Chwała mu za to! Nie ma bowiem niczego bardziej chwalebnego od całkowitego zespolenia obowiązków publicznych i prywatnych.

Tak więc drodzy chrześcijańscy muzycy, powiatowi dziennikarze, hrabianki i hrabiowie uważajcie, żeby przypadkiem nie przyszło teraz do głowy pospólstwu sprawdzać Was w miejscu pracy. Zresztą co by to dało? Przecież Was i tak nie będzie na stanowisku pracy.

2 komentarze:

  1. Klika szumnie zwana pomocą społeczną powinna byc zmieniona natychmiast zwłaszcza dyrekcja , oraz największe plotkary z dodatków mieszkaniowych ,tajemnica służbowa w tym urzędzie nie istnieje ,jest to najbardziej rozplotkowany urząd .

    OdpowiedzUsuń
  2. A co z oprowadzaniem wycieczek?
    Jest w mieście stanowisko urzędowego przewodnika?

    OdpowiedzUsuń