W małej, upiornie gorącej i dusznej sali papalandzkiej biblioteki pojawił się wczoraj minister Gowin. I ja pojawiłem się spóźniony co skutkowało oscylacją wokół naszego lokalnego posła i organizatora pielgrzymek papieskich. Ten był wespół z ekspresem do kawy. Stali razem, wsłuchani w ministra i w głos sali. Czy aby nie za ostro... o nas.
Wrażenia ze spotkania? Straszne. Było to moim zdaniem jedno z najgorszych wystąpień politycznych jakie było dane mi widzieć, choć minister sprawiał ogólnie wrażenie dobre. Stonowany, elokwentny. Po wstępnym wystąpieniu propagandowym przyszła kolej na pytania z sali. Poruszano wiele kwestii. Radny Klinowski odniósł się do naszych lokalnych układów mafijnych, które były bardziej podstawą pytania niż samym pytaniem, ale minister nie bardzo wiedział o co radny pytał, może był zmęczony? Dlatego dostał chyba teczkę z odpowiednią dokumentacją sprawy. W krótkiej polemice dot. prawa narkotykowego i wskazywania dealerów w zamian za oczyszczenie z zarzutów, na stwierdzenie radnego Klinowskiego, iż są to metody stalinowskie, minister Gowin z rozbrajającą szczerością przyznał, że on wpisuje się więc w metody stalinowskie. Niestety nie podziela tych metod wobec innych dealerów-sprzedawców na przykład alkoholu.
Radny Polonista pytał o zdanie ministra w zakresie proponowanych w papalandzie zmian dotyczących Inicjatywy Uchwałodawczej oraz Budżetu Obywatelskiego. Tu minister Gowin odpłynął tak daleko, że ciężko cokolwiek komentować. Przyznanie się do ignoranctwa w sprawach samorządowych ciężko uznać za przejaw ministerialnej troski o państwo. Minister Gowin nie widzi w związku z tym sensu Inicjatywy Uchwałodawczej. Jego zdaniem po to wybieramy radnych jako przedstawicieli, aby Ci sprawowali demokrację. A co w sytuacji, kiedy demokracja nie działa, gdy jest karykaturą demokracji jak u nas? Nad tym minister się nie zastanowił. Budżet Obywatelski jest natomiast dla ministra w pełni akceptowalny.
Podobnie kuriozalne opinie wyrażał minister w zakresie gospodarki i prawa pracy. Z jednej strony jest dumny z podniesienia wieku emerytalnego do 67 roku życia, z drugiej bronił tzw. umów śmieciowych, które wykluczają ludzi pracy z osiągnięcia godnej emerytury i stabilizacji. Z trzeciej strony minister Gowin (a to uważam za pogląd skrajnie dziwny) wyraził się niepochlebnie o tzw. strefach ekonomicznych, które według ministra przyczyniają się do jawnej niesprawiedliwości społecznej, faworyzując niektórych inwestorów poprzez zwolnienia i ulgi podatkowe. Co gorsze często strefy ekonomiczne według ministra faworyzują obcy kapitał.
Na szczęście minister Gowin wielokrotnie podkreślał, że na czymś się nie zna, że na przykład nie jest prawnikiem i zarządza Ministerstwem Sprawiedliwości (oczywiście stanowiska rządowe są stanowiskami politycznymi, ale bycie politykiem nie wyklucza bycia specjalistą). Ogólnie więc niewiedza ministra porażała.
Prywatnie i po ludzku minister Gowin pozytywnie się prezentował, jednak politycznie i ministerialnie oceniam go jako kompletne dno. Obyśmy mieli jak najmniej do czynienia z takimi politykami.
Z pozostałych wrażeń. Sala pełna. Poseł ze zdwojoną uwagą, wycofany i z tyłu. Ekspres do kawy sprawia wrażenie autystycznego. Ale to akurat wszystko wiemy.
Był jeszcze radny z Kleczy Dolnej - chyba w roli szpiega burmistrz, stał pod ścianą, uśmiechał się głupio do Kocicha i pod nosem komentował poszczególne wypowiedzi, zwłaszcza wypowiedź radnego Klinowskiego, powtarzając za przewodniczącym Szczurem słowo "pytanie!". Sam nie miał nic do powiedzenia, jak z resztą zawsze.
OdpowiedzUsuńOpozycja przeważała a to znak....
OdpowiedzUsuń