Za treść komentarzy odpowiadają ich autorzy. Komentarze obrażające innych użytkowników i groźby będą skutkować eliminacją ich treści.

wtorek, 5 lutego 2013

Cisza po burzy

No i minęła. Lekka medialna burza po publikacji Newsweeka na temat byłego dyrektora muzeum, którego redakcja redaktora Foxa nazwała Pawłem D., przetoczyła się przez większe internetowe redakcje, oraz przez te mniejsze, nasze, swojskie. Jak „dowiódł” mistrz poezji i prozy — nazywany różnie w zależności od źródła tego nazewnictwa — redakcja Newsweeka jest jakaś „dziwna”. A publikacja fotografii Anny Grodzkiej to sprawa godna potępienia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ oraz Polski Czerwony Krzyż i Adwentystów Dnia Siódmego. W ogóle okładki od pewnego czasu jakieś takie śmieszne.

Zestawmy jednak fakty, których mistrz zdaje się nie zauważać, a o których sam pisał! Po pierwsze prokuratura ze Żwiru i Figury bada. Skutki tego badania już są oczywiste i znane. Nikomu nie przydarzy się żadna przykra rzecz, a już tym bardziej nie przydarzy się ona byłemu dyrektorowi. Wszak sam mistrz pisał w ślad za innymi:
„Jak się dowiadujemy, kandydaturę ks. Pawła Danka zaproponował kardynał Stanisław Dziwisz i zaakceptowali minister kultury Bogdanem Zdrojewski oraz burmistrz Wadowic Ewa Filipiak. Kandydatura została również pozytywnie zaopiniowana przez Stowarzyszenie Muzealników Polskich, Oddział Małopolska.” (błędy w oryginale)
Aż tu nagle fakt numer dwa. Z nieznanych przyczyn dyrektor zostaje odwołany. Wprost w głowie się nie mieści to, że tak szlachetny człowiek zostaje pozbawiony funkcji, którą sprawował znakomicie. Mistrz pisze:
„To zaskakująca informacja, bo do tej pory nie było żadnych zastrzeżeń do pracy dyrektora muzeum. Zarząd sejmiku, którym kieruje marszałek Marek Sowa, nie podał jeszcze dokładnego uzasadnienia swojej decyzji.”
Jednak uzasadnienie udaje się znaleźć bez większych przeszkód, oczywiście zajrzeć musimy na strony znienawidzonej lewicy:
„Powodem odwołania była utrata zaufania przez Zarząd Województwa względem dyrektora. Chodzi między innymi o jego działalność bardzo szeroko rozumianą poza muzeum" - dowiedzieliśmy się od Piotra Odorczuka, Kierownika Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego.”
Ogarnijmy więc rozumem cały ciąg zdarzeń. Najpierw JEm kard. Stanisław Dziwisz proponuje kandydaturę byłego już dyrektora, po czym w pewnym momencie województwo galicyjskie zwalnia go z pełnienia funkcji w zaskakującym momencie, uzasadniając to w bardzo ciekawy sposób. Utrata zaufania. Utrata po czym? Po działalności pozamuzealnej. Pytanie nasuwa się samo, czy Zarząd Województwa to komuniści, lewacy i antyklerykałowie? Są też i inne. Dlaczego wtedy mistrz nie wył do wszystkich świętych, że odwołują dyrektora, dlaczego nie spytał JEm kard. Dziwisza, Księżnej i Posła co o tym sądzą? Odpowiedzi są bardzo proste. Zarząd Województwa zwęszył sprawę (opis Newsweeka) i czym prędzej pozbył się dyrektora. Aby jednak nie szkodzić „relacjom”, bo jak wiadomo „z ludźmi trzeba dobrze żyć”, Zarząd Województwa i reszta „współwłaścicieli” muzeum zgodziła się na kolejnego kandydata, zaproponowanego migiem przez JEm. kard. Dziwisza. Zaufany sekretarz oraz brat posła daje dwojakie gwarancje. Po pierwsze lojalność wobec kurii, po drugie święty spokój ze strony ministerialno-państwowej. Kandydat marzenie.

Ale jak to się ma do medialnej burzy? Tu musimy sięgnąć do papalndzkiego modelu propagandy i odwracania uwagi. Dziś blogerzy i komentatorzy pytali wprost, czy o opisywanych sprawach wiedziała gmina? Czy wiedzę miała tzw. Rada Programowa, w której zasiada…? I to już są pytania konkretne, ważne z naszego lokalnego punktu widzenia. Sama wiedza nie jest groźna, groźny jest natomiast moment podjęcia tej wiedzy. Skoro Zarząd Województwa podał swoje uzasadnienie to wiedzę o odwołaniu i jego uzasadnieniu musieli mieć wszyscy „współwłaściciele” muzeum. Precyzując dalej, w opinii Bajkopisarza o rewelacjach Newsweeka wiedziano w momencie odwoływania byłego już dyrektora, wiedzieli o tym i w Zarządzie i w kurii, wiedzieli w gminie. Ale że była to sprawa mogąca zaszkodzić wielu "podmiotom", podano do wiadomości uzasadnienie o utracie zaufania i pozornie sprawa ucichła. Kluczowe jest natomiast to, czy wiedzy o tajemniczej działalności byłego dyrektora nie posiadano dużo wcześniej?

Z pozoru prosta sprawa remontu za 25 milionów złotych może zaszkodzić wszystkim, od kurii po papalandzki Dwór. Stąd mistrz poezji postanowił odwrócić uwagę czytelników od spraw najważniejszych, od wiedzy Dworu o całej sprawie. Mamy więc lewicowe i antyklerykalne portale. Mamy prawie komunistycznego Newsweeka i „gorszące okładki”. Mamy robienie z byłego dyrektora przestępcy przez wcześniej wymienionych. Ale nie mamy nic o sprawie. A przypominam, kiedy odwoływano dyrektora nie było pochwalnych peanów na jego cześć ze strony mistrza. Nie było wyzywania Zarządu Województwa od lewicy i innych plugawych natręctw cinkciarza. Kiedy odwoływano to było zaledwie zaskoczenie, kiedy sprawa się rypła, jest zgorszenie i niezrozumiała wręcz obrona byłego dyrektora (nie rozstrzygamy niczego). Dziwne jest to, że mistrz odnosi się wyłącznie do jednej strony sporu, nie bada sprawy całościowo, nie próbuje skontaktować się z przywoływanym przez Newsweeka p. Piotrem Waszkiem. Ten mógłby porazić mistrza wiedzą. Sam też zarzuca Newsweekowi dokładnie to, czego sam nie robi.

Zakładając, że duże redakcje działają z wielką ostrożnością, zastanawiające jest, że tylko mistrz brnie w niezrozumiałe oskarżenia Newsweeka o działania wręcz niezgodne z prawem, wymachując mieczykiem „kancelarii prawnej byłego dyrektora”, której wydawca boi się tak, jak „mistrzowego artykułu”. Prokuratura zapewne nie dopatrzy się żadnych uchybień, a o przestępstwie nawet się nie zająknie. Taka jest naturalna kolej rzeczy przy inwestycjach opiewających na miliony złotych. A jeżeli dodamy do tego, że o pieniądzach tych decyduje kuria oraz Zarząd Województwa, nie ma mowy o jakichkolwiek kłopotach. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że pomyłki nie będzie.

Czas pokaże co będzie działo się dalej. Bez względu na fundamenty publikacji Newsweeka, trzeba wyrazić pełne zgorszenie, że w rodzinnym mieście Karola Wojtyły, prokuratura bada w ogóle sprawę jakichkolwiek nieprawidłowości przy remoncie jego rodzinnej kamienicy. Niestety dla mistrza, za tym wszystkim nie stoją żadne tajemne siły lewicowe i antyklerykalne. To nie "palikociarnia" remontuje kamienicę. To nie Brodacz wymalował ściany na czerwono. To nie SLD odwołało byłego już dyrektora. To nie blogerzy utracili do kogoś zaufanie. Takie są fakty.

5 komentarzy:

  1. Obywatel Wadowic5 lutego 2013 09:33

    To jest cisza brzed burzą...wczoraj był zaledwie pierwszy powiew.

    OdpowiedzUsuń
  2. PalacowyBajkopisarz5 lutego 2013 12:36

    Nadal uważam, że sprawa będzie dążyć do stłamszenia. Nie jest wykluczone, że medialna presja będzie na tyle duża, że nie wszystko zostanie ukryte, jednak jak mówi doświadczenie aferalne tego kraju, wszystko przynajmniej się rozmyje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, przestańcie pieprzyć. Popieram dziadunia w jego poglądach i
    obywatela, ale nie da się ukryć, że ten
    temat z ks. Dankiem nie chwycił. Bitwa przegrana. Może jeszcze wczoraj
    była nadzieja, ale dziś po tekście Płaszczycy już nie ma co pakować się w
    tę "nagonkę" na księdza. Nie da się przejść obojętnie obok tego co
    napisały Wadowice24.pl. Tekst Newsweeka jest niestety niewiarygodny i
    Płaszczyca to sprytnie zdemaskował. No nie ma żadnego
    śledztwa i nie ma zarzutów, no i dupa. Myślę, że trzeba się skupić na
    innych tematach. Przywalić jakoś inaczej. Trzeba też wzmocnić nasze
    media, przede wszystkim Marcina Guzika, Roberta Szkutnika i Jacka
    Dyrlagę z Kroniki. Lewicowi i postępowi dziennikarze powinni czuć nasze
    wsparcie. Oni są nam przychylni. Nie mają co prawda jeszcze takiego
    przebicia jak Wadowice24.pl, ale może z czasem. Nie rozumiem dlaczego w
    całej Polsce lewicowe media są górą, a u nas w Wadowicach na odwrót i
    jeden prawicowy portal potrafi tak zakręcić wszystkimi dookoła i nie ma
    na to siły. Trzeba się zebrać do kupy i robić swoje. Wierzę, że lewica w
    końcu w Wadowicach wygra.

    OdpowiedzUsuń
  4. PalacowyBajkopisarz5 lutego 2013 15:29

    Nie mam wrażenia, że pieprzymy. Po drugie Piepsz Papalandzki jest używką zarezerwowaną dla wyższych sfer niż pospolici blogerzy.

    Czy Newsweek ma 100% pewności co do byłego dyrektora, tego nie wiemy. Wiemy na pewno, ponad wszelką wątpliwość, że prokurator zainteresował się sprawą. Z pewnością także to zainteresowanie nie wynika z anonimowego donosu jakiegoś bliżej nieokreślonego nieżyczliwego osobnika.

    Wiemy też, że roszady personalne w muzeum nie są wynikiem spisku lewicy. To niezależne decyzje "współwłaścicieli.

    Zgadzam się, że obok tego co napisał mistrz nie da się przejść obojętnie, nie powinno się tego robić. To bardzo cenny materiał, który pokazuje, że sprawy byłego dyrektora oraz muzealnej "współwłasności" są ważne dla właścicieli wspomnianej przez Pana redakcji. Wszak ci właściciele są także "współwłaścicielami" kamienicy przy ulicy Kościółkowej. Dziwny zbieg okoliczności.

    Kompletnie natomiast nie rozumiem próby prowokacji dotyczącej "lewicowych dziennikarzy". W ogóle używanie retoryki lewicowej przypomina mi styl jegomościa, który grasował pewnej nocy po domu organizatora pielgrzymek. Tak więc nasze lokalne media są jak najbardziej w porządku. Czasem tylko jedno z nich zdaje się błądzić w następstwie umownego zniewolenia układowego, że tak nazwę tę przypadłość.

    OdpowiedzUsuń